793321000 kontakt@kivo.pl

Dzisiaj jest wyjątkowa rozmowa z gościem. Jest to Ola Gościniak, którą możecie znać jako Jestem Interaktywna Ola Gościniak w Internecie. Zaprosiłam Olę do rozmowy, ponieważ chcę poruszyć tematy związane z organizacją, stylem prowadzenia biznesu, planowaniem, zarządzaniem, delegowaniem i wszystkim tym, co ułatwia funkcjonowanie osobom prowadzącym biznes. Jest kilka różnych podejść. Ja kiedyś byłam klasycznym hustlerem, który działał zgodnie z hasłem: „Jeżeli chcesz się rozwijać, to musisz zap****alać”.

 Domyślam się, że powinno to być robione bardziej z głową, niż w moim wydaniu. Skończyło się to tym, że pracowałam codziennie od rana do 21:00, a w weekendy nadrabiałam to, czego nie udało mi się wcisnąć w tygodniu. Dzisiaj mojego gościa chcę zapytać w jakim stylu prowadzi swój biznes, bo u Oli też bardzo dużo się dzieje. 

Ola: Jeśli chodzi o mój biznes, to ja nie lubię etykiet i ja bym siebie ani hustlerem nie nazwała, ani slow bizem, bo u mnie to zależy. Pracuję na zasadzie bardziej projektowej. Kiedy mam jakiś konkretny projekt, jak na przykład teraz gdy tworzyłam swoją drugą książkę, a bardziej Książkoplaner o planowaniu roku w biznesie online, to miałam naprawdę pracowite ostatnie kilka miesięcy, żeby ten projekt ujrzał światło dzienne. Natomiast zawsze staram się nie pracować cały dzień i ustalać konkretne ramy czasowe. W tej chwili, kiedy zostałam młodą mamą to często mam możliwości, żeby pracować tylko wtedy, kiedy Agusia ma zagwarantowaną opiekę. Aktualnie pracuję po cztery, pięć godzin dziennie. Natomiast kiedy jest jakiś duży projekt, to zdarza się, że rzeczywiście trzeba dołożyć dodatkowo popołudnie albo weekend. Chociaż staram się co tydzień weekendy mieć wolne. Te etykiety nie zawsze się sprawdzają i nie zawsze da się być na 100% tylko w jednej z tych filozofii. 

Myślę, że z grubsza można powiedzieć, że slow biz bardziej u mnie występuje, bo jednak mam konkretne ramy czasowe, w których mogę pracować i działać nad biznesem. Projekty staram się planować z dużym wyprzedzeniem, po to, żeby też nie było dużego pośpiechu, natłoku zadań i zajęć na co dzień. Zdarzają się też większe projekty, tak jak w przypadku Książkoplanera. Zależało mi, żeby wyrobić się w listopadzie przed świętami, bo to jest planer, w którym planuje się rok. Gdybym go wydała w marcu, to miałabym problem. Nie wiem czy osiągnąłby takie dobre rezultaty sprzedażowe, jak rzeczywiście ma to aktualnie miejsce. W przypadku tego projektu problem też wynikał z tego, że ja po urlopie macierzyńskim pracowałam w zwolnionym tempie. W zeszłym roku pracowałam zaledwie godzinę dziennie. Zaczęłam wracać do większej pracy dopiero w tym roku, a na pomysł z planerem wpadłam dopiero w czerwcu. Po prostu wcześniej nie miałam pewności czy będę mogła pracować więcej i jak to wszystko będzie wyglądało. Więc decyzja była taka, że albo teraz przez kila miesięcy będziemy z zespołem pracować na wyższych obrotach, żeby to się wszystko spięło jeszcze w tym roku albo odkładamy to na przyszły rok.

Olga: Spięło się fantastycznie. Ja też jestem szczęśliwą posiadaczką tego wspaniałego Książkoplanera. Osoby, które nie wiedzą o czym mówimy, to oczywiście podajemy link, do którego zachęcam, żeby zerknąć. Tak jak wspomniałam na samym początku byłam hustlerem, ale w takim najgorszym wydaniu. W takim, który nie miał granic i bardzo zależało mi, żeby rozwijać się jak najszybciej i osiągać efekty. Poszło to w bardzo złą stronę. Teraz mogę powiedzieć, że jestem ogólnie typem slow biznesu, ale od 14:30. Bo do tej godziny muszę zrobić po prostu jak najwięcej mogę. Wiem, że mam kilka godzin pracy w ciągu dnia, a projektów realizujemy jednocześnie kilka. Więc tak jak mówisz, ciężko jest powiedzieć konkretnie. Teraz po latach w biznesie bardziej przyświecają mi zdecydowanie idee slow biznesu. A prowadzę już odkąd miałam 20 lat. Jako że urodziłyśmy się tego samego dnia w tym samym roku, to wiesz ile mam lat. Moje kolejne pytanie dotyczy posta, w którym napisałaś, że nadszedł taki czas, gdzie zaczęłaś podejmować konkretne działania związane z rozwojem Twojego biznesu. Utknęło mi takie jedno stwierdzenie, że w przyszłym roku chcesz bardziej skupić się na rozwoju swojego biznesu, swoich planach i celach, a nie przyjmować wszystkich zaproszeń i propozycji współprac. Powiedz mi dlaczego taka decyzja padła i jakie widzisz efekty po czasie? Czy jesteś zadowolona z tej decyzji?

Ola: Na początku, jak się prowadzi biznes i się zaczyna bloga, to jest oczywiste, że większość propozycji będziemy przyjmować. Są one są związane z tym, że można zwiększyć swoją rozpoznawalność oraz dotrzeć do większej grupy odbiorców. Natomiast kiedy to wszystko już się zaczyna kręcić, to tych propozycji zaczyna być tak dużo, że pracowałoby się od rana do nocy. A przecież nie o to chodzi. Ja też jestem taką osobą, która może pracować maksymalnie sześć godzin dziennie, bo po prostu mój organizm domaga się odpoczynku. Niektórzy ludzie potrafią pracować od rana do nocy, dobrze funkcjonować i być super wyspanym. Albo tylko tak to pokazują. Gdy kiedyś pracowałam na etacie, to w piątek nie byłam w stanie się cieszyć, że jest weekend, bo po prostu zasypiałam na dywanie. Naprawdę miałam taką sytuację, że z mężem mieliśmy gdzieś wyjść na urodziny koleżanki, a ja wybierając ciuchy zasnęłam na dywanie. To mi pokazało, że to nie jest dla mnie i nie mogę tyle pracować. 

Więc jak zaczęłam prowadzić swój biznes, to starałam się nie pracować więcej niż te sześć godzin dziennie. Na tym mi zależało. Ale kiedy tych propozycji, ofert i możliwości pojawiało się tak dużo, to zaczynałam swoją zasadę naciągać. Zazwyczaj na koniec roku sobie robię podsumowanie i wyciągam wnioski, które chcę wprowadzić w życie. Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że zbyt często zaczęłam swoją zasadę łamać i coś trzeba w kolejnym roku zmienić. 

Moją decyzją było to, żeby zastosować zasadę Pareto. Wyselekcjonować te zadania, które rzeczywiście przynoszą mi pieniądze, frajdę i sprawiają, że chce mi się ten biznes dalej prowadzić. Natomiast pozostałe ucinać i nie decydować się na każdą jedną możliwość, bo akurat się nadarzyła. 

Uważam, że to była jedna z istotniejszych decyzji w moim biznesie na etapie, kiedy rzeczywiście tych możliwości było dużo. Sprawiła, że rzeczywiście mój biznes zaczął być bardziej zyskowny, bo odzyskałam multum czasu, który wtapiałam na okazje, które były okazjami, a potem z tego nie było ani okazji, ani frajdy, ani pieniędzy. Do tej pory trzymam się zasady, że jeśli coś mi nie leży albo nie przyniesie konkretnych rezultatów, na których mi zależy, nie będzie spełniało moich celów, to po prostu odkładam to na bok. 

Olga: Czasami warto podjąć takie radykalne decyzje. U Ciebie to akurat było, żeby zacząć po prostu mówić „nie”. Pamiętam jak ja podejmowałam jedną z trudniejszych biznesowych decyzji o zamknięciu jednego z projektów. Decyzję przeciągałam prawie przez trzy lata. Bo to było jedenaście lat mojej pracy. To była moja pierwsza firma i biznes stacjonarny. To była ciężka decyzja. Ale w chwili, gdy się to przetrawi, to czuje się wyzwolenie i nowy zapał do działania. Trzeba odciąć to, co negatywnie na nas wpływało. Nawet jeżeli nie zajmowało nam czasu, ale mentalnie nas gniotło, to warto to skreślić z listy. 

Ola: Czasami my się rozdrabniamy i próbujemy pociągnąć zbyt wiele srok za ogon. Czasami nie trzeba się wszystkim zajmować na poważnie. Ja też długo miałam taki problem, że jeśli się czymś zajmowałam, to musiało być to koniecznie na poważnie. Kiedyś zajmowałam się fotografią. Jak szydełkowałam, to zakładałam sklep na Etsy, żeby sprzedawać na pół świata rękawiczki. 

Olga: Naprawdę? Nie znałam tej części Twojej historii. 

Ola: Jeśli na przykład gotowałam, to od razu musiałam mieć bloga kulinarnego.

Olga: Skosztuj to? 

Ola: Tak, ale reaktywowałam go niedawno, bo oparłam na nim kurs WordPressa, żeby pokazać jak stworzyć prawdziwego i działającego bloga na konkretnym przykładzie. Czym ja się jeszcze zajmowałam? Czym ja się nie zajmowałam? Naprawdę bardzo dużo takich różnych rzeczy było od czapy. 

Olga: No właśnie, od czapy! Tu trochę zjeżdżamy z tematu, ale uważam, że to jest ważne. Też uważam, że ciężko jest rozwijać różne projekty od czapy. Natomiast kiedy jeden wywodzi się z drugiego, grupa docelowa jest ta sama, produkt jest ten sam, ale w innej odsłonie, innym formacie lub dodajemy kolejne usługi do tego, co istnieje, to jest zdecydowanie łatwiej. Można faktycznie rozrastać się na różne strony, ale w jednym kierunku. Gorzej jest, kiedy rozgałęziamy swój biznes, ale jeden w prawo, drugi w lewo i grupy docelowe są inne. 

Ola: Dokładnie. Ja rzeczy, które u mnie wydawały się od czapy połączyłam pod brandem Jestem Interaktywna. Bo fotograficznie mogę się wyżyć promując swoją markę na Instagramie, a blog kulinarny prowadzić pokazując WordPressa. Po prostu staram się to wszystko rozszerzać w obrębie jednego projektu tak, żeby było to połączone. Natomiast gotowanie i szydełkowanie nie musi być na poważnie. Niech to będzie fun. Wyszydełkowałam mojej córce cały pokój i niech to wystarczy. Nie muszę sprzedawać tych rękawiczek.

Olga: Ja też zawsze mówię, że warto się rozwijać, ale nie zawsze musimy cisnąć tematy biznesowe. Róbmy rzeczy, które lubimy robić sami dla siebie. Mam dla Ciebie podsumowujące pytanie. Myślę, że każdy, kto czyta ten wpis też powinien na nie odpowiedzieć. Jakie są Twoje trzy nienaruszalne zasady, jeżeli chodzi o prowadzenie Twojego biznesu? 

Ola: Wiesz co, mam cztery. Pierwsza to czas. Mam ramy czasowe, w których pracuję i staram się ich nie przekraczać. Chyba że mam jakiś konkretny projekt, który tego wymaga. Nie pracuję też od rana do nocy, tylko wykorzystuję dodatkowe drzemki Agi lub weekend. Bonusowo są wtedy w weekend trzy godzinki. Nie jest to poświęcanie czasu dla rodziny kosztem pracy. Drugą jest frajda. Chcę mieć frajdę prowadząc biznes. Chcę pokazywać córce wzorzec, że kobieta jako matka może się też rozwijać, spełniać zawodowo i czerpać z tego mnóstwo przyjemności. Trzecia zasada dotyczy ludzi. Tego, żeby produkty, które tworzę wpływały realnie na konkretne potrzeby i pomagały innym w rozwoju biznesu. Tworzę Książkoplaner albo swoje e-booki i kursy po to, by mogli zyskać taki spokój w biznesie, jaki ja w tej chwili mam. Mogę działać i pracować wtedy, kiedy chcę, jak chcę oraz wycisnąć z tego multum frajdy. Pokazać innym sposób, jak to u mnie wygląda i pomóc im to przenieść też na ich podwórko. Czwarty filar jest dodatkowy, ale bardzo miły. Są to pieniądze, które można z tego biznesu wyciągnąć. Pieniądze, które są dla mnie i dla rodziny. Naszą poduszką finansową, którą możemy przeznaczać na wakacje, dom lub nasze potrzeby. Nadwyżki finansowe mogę inwestować w to, żeby rozwijać biznes, tworzyć świetne produkty, pomagać innym osobom lub zatrudniać świetne kobiece biznesy. Wspierać je w tym, żeby też zyskały taki spokój zawodowy. To są cztery rzeczy, które są dla mnie istotne: czas, frajda, ludzie i pieniądze. 

Olga : Super, zgadza się. Ola ja bardzo dziękuję Ci za rozmowę. Na koniec jeszcze zachęcam, żebyście zajrzeli do linku, dzięki któremu możecie kupić Książkoplaner. Osobiście już go widziałam dużo, dużo szybciej w formie PDF-a, a w wersji drukowanej to jest cud. Ola, dziękuję Ci bardzo za tą rozmowę i do usłyszenia w wielkim internetowym świecie. 

Ola: Dzięki za zaproszenie.

Zaufali nam między innymi:

Lerne fajna szkoła
Encjo - Bochnia
Angielski z Fantazją
My Way Ulman
Royal Opole
Via Italia Szkoła Językowa Online